Niedawno miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu autorskim Ewy Maciejczuk. Pani Ewa jest mieszkanką miasta, w którym mieszkam, a swoja przygodę z pisarstwem zaczęła podczas pandemii. Być może dlatego jej postać stała mi się szczególnie bliska.
Książka, o której mowa, porusza wiele ważnych kwestii, jak chociażby zasadność spełniania marzeń za wszelką cenę, czy zawiłość relacji międzyludzkich. Zaś prawdy, do których dochodzi czytelnik, często są słodko-gorzkie.
Choć marzenia są po to by je spełniać i stanowią ważną część naszego życia, to jednocześnie mogą okazać się również niebezpieczne. A o tym bardzo dobrze przekonała się Cami. Historia, którą trzymam w swoich rękach, może na pierwszy rzut oka wydać się pusta. Ale? No właśnie ale… według mnie ma w sobie trzy kluczowe momenty, które czynią z książki Maciejczuk przyjemną ucztę. Opowieść Cami I Samuela pokazuje, jak trudno jest się przyznać do błędu, oraz że w prawdziwym związku kompromis musi pochodzić od dwóch stron. Uczy, że relacje opierające się na samym łóżku, nie są dobrą postawą. Podobnie jak filarów relacji nie da się zbudować na złości i pretensjach.
„Striptizerka” to przejmująca, trzymająca w napięciu historia młodej studentki weterynarii, która robi wszystko by spełnić swoje największe marzenie o posiadaniu konia. Podejmuje więc pewną decyzję, która rujnuje jej życie. Poznaje mężczyznę, na którego widok traci głowę.
Czy Cami i Samuelowi uda się przezwyciężyć przeciwności losu?
Czy prawdziwa miłość rzeczywiście jest w stanie przetrwać największe burze?
Czy Cami poradzi sobie z konsekwencjami swoich błędów?
Polecam!




No Comments